Cztery dekady temu
Wiktor Kulerski napisał tekst pt. „Marsz”. Opowiada w nim o likwidacji getta w
Rembertowie w dniu 20 sierpnia 1942 roku i przymusowym marszu większości jego
mieszkańców. Niemcy poprowadzili ich przez wawerskie osiedla i falenickie
letniska aż do miasteczka Falenica. W Falenicy Żydzi, a przynamniej ci z nich,
którzy przetrwali upał, mordercze dla osób starszych i chorych tempo marszu oraz
brutalność niemieckich żandarmów, zostali załadowani do bydlęcych wagonów i
wywiezieni do miejsca zagłady w Treblince. Podobny los spotkał w tym samym
czasie ludność żydowską z gett w Otwocku i Falenicy.
Autor
zebrał relacje polskich świadków marszu. Ukrył jednak w większości przypadków
ich nazwiska. Stąd jego tekst ma rangę raczej eseju niż naukowego opracowania.
Pisał jednak o wydarzeniach, o których już wcześniej było wiadomo. Potwierdzały
je różne relacje. Wzmianka o marszu znalazła się choćby w pamiętniku mieszkańca
Otwocka, Calela Perechodnika. Kulerski opisał marsz bardziej szczegółowo,
wprowadzając czytelników w jego emocjonalny klimat: bezkarność sprawców,
śmiertelny strach ofiar, przerażenie świadków.
Początek
lat 80. nie sprzyjał przekazom historycznym, pozostającym w sprzeczności z
dwiema dominującymi narracjami historycznymi. I ta oficjalna, i ta
drugoobiegowa, obie utrwalały heroiczny obraz lat okupacji (chodziło oczywiście
o heroizm Polaków), różniąc się jedynie rozłożeniem akcentów. Wiktor Kulerski
nie mógł opublikować „Marszu” w obiegu oficjalnym. Próby umieszczenia go w
niezależnym Kwartalniku Politycznym „Krytyka” napotkały opór grupy AK-owskich
kombatantów. Ciężar decyzji o publikacji tekstu wziął na siebie Adam Michnik. Ukazał
się on w 15 numerze „Krytyki” w roku 1983.
Nie powiodła się próba zorganizowania w roku 1977 oficjalnego marszu pamięci Żydów z Rembertowa. W roku 1984 trasą Rembertów-Falenica przeszedł marsz nielegalny. W niepodległej Polsce marsz organizują społecznicy i władze samorządowe. Odbywa się on raz na dekadę: 1992, 2002, 2012, 2022. Ten ostatni, dla mnie jest pierwszym.
Tym
razem idzie w nim około dwudziestu osób. Każde z nas ma inną wiedzę na temat
wydarzeń, które wspominamy. Każde ma inną motywację. Nie to jest jednak
najważniejsze. I nie jest najważniejsze to, że doświadczamy niektórych
parametrów marszu sprzed osiemdziesięciu
lat (przełom drugiej i trzeciej dekady sierpnia, upał, niemalże identyczna
trasa, ten sam kilometraż). Różnic jest przecież więcej. Panuje ogólna
życzliwość. Nie jesteśmy poddani żadnej presji. Organizatorzy dbają o chwile
odpoczynku w ocienionych miejscach (przy anińskiej filii WCK czekają na nas
leżaki!) i co chwila proponują nam wodę. Nad naszym bezpieczeństwem czuwają
ratownicy i funkcjonariusze. Po prostu: spacerujemy trasą właściwego marszu.
Co
w takim razie jest ważne? Sednem przedsięwzięcia wydaje się być walka z
niepamięcią. Moja rodzina mieszkała w 1942 roku przy ulicy Dębowej (dzisiejsza
Kościuszkowców). Jeśli nawet 20 sierpnia nie było ich w domu, musieli wiedzieć
o marszu. A jednak nie usłyszałem o nim w rodzinnych opowieściach. Doszło do
wyparcia, zwyciężyła niepamięć. Wielu uważa, że najlepszą formą walki z
niepamięcią jest budowanie pomników. Pomników mamy jednak dużo, również tych
lokalnych. Płynący z nich przekaz, często wewnętrznie sprzeczny (poszczególne
narracje rywalizują ze sobą), tworzy trudną w odbiorze mieszankę i wprowadza do świadomości widzów
chaos. Zresztą, jaka pomnikowa forma opowiedziałaby adekwatnie o wydarzeniach
tamtego lata? Jedyny sensowny przykład, który przychodzi mi do głowy, to grupa
przeznaczonych na śmierć dzieci z czeskiej wioski Lidice.
W
tym przypadku to my, podczas czterogodzinnego z górą marszu, tworzymy żywy
pomnik. Każde z nas doświadcza ruchu i angażuje się w temat nie tylko
mentalnie, ale i fizycznie. Nasz wysiłek dedykujemy prawdziwym uczestnikom
marszu. Jesteśmy również znakiem dla otoczenia. Ci, którzy nas widzą, muszą
zadać sobie pytanie: „dokąd i po co ci ludzie idą?”. Oczywiście, odpowiedzi
mogą być różne, również takie, które nie będą zgodne z naszymi intencjami. Ale
czy wszyscy rozumieją w identyczny sposób pomniki? Znawcy funkcji pomników zwracają
uwagę na to, że pomniki powinny materializować pamięć i stanowić punkt odniesienia w przestrzeni. Obie te
funkcje będą zrealizowane i w tym przypadku, o ile za dziesięć lat, znajdzie
się ktoś, kto zorganizuje kolejny marsz…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz