poniedziałek, 31 października 2022

Duchowe centrum Wawra

  W Wawrze pojawił się kolejny pomnik! Jest to tablica upamiętniająca przełożoną warszawskiej prowincji Zgromadzenia Sióstr Świętego Feliksa z Kantalicjo (1938-1946), matkę Marię Symplicytę Nehring oraz siostry z tego zgromadzenia i ich wojenną postawę. Tablicę odsłonięto 24 kwietnia 2022 roku. Sfinansowało ją Oddziałowe Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie. Razem z felicjankami i dzielnicą Wawer, Biuro sfinansowało również wystawę plenerową „Wy macie być opoką dla przyszłości”. Ponadto leśna aleja, łącząca teren klasztoru z dzielnicą Wesoła, ponownie otrzymała nazwę Alei Matki Symplicyty.

Działalność felicjanek z lat 1939-1944 była po wielokroć wspominana, ale czy przypisujemy jej właściwą rangę i znaczenie? We wrześniu 1939 roku tłumy mieszkańców stolicy uciekały ze swojego miasta. Część z nich znalazła się na szosie lubelskiej. Idących uchodźców nękali niemieccy lotnicy. Panowało ogromne zamieszanie. Byli zabici i ranni. I wtedy bramy swego wybudowanego kilka lat przed wojną klasztoru na Glinkach (dzisiejszy Marysin Wawerski), otworzyły felicjanki. Każdego dnia w jego podziemiach znajdowało schronienie do 200 osób. Trzeba ich było nakarmić i zapewnić im nocleg. Siostry stanęły na wysokości zadania. W ich opowieściach z tych dni pojawia się „cud matki Symplicyty” - kiedy opustoszała już spiżarnia, przełożona poleciła ugotować zupę z resztek i osobiście stanęła do jej wydawania. Podobno wystarczyło dla wszystkich… Wobec rosnącej liczby rannych i poszkodowanych, palącą sprawą stało się stworzenie szpitala polowego. Prowizoryczny szpital powstał przy szosie lubelskiej. Matka Symplicyta oddelegowała do niego dziesięć sióstr. Drugi szpital felicjanki zorganizowały i prowadziły w klasztornej szopie. Pielęgnowały rannych cywilów i żołnierzy. Aby zapobiec katastrofie humanitarnej i panice, wzięły się, wspólnie z ochotnikami, za grzebanie zabitych i zmarłych.
Po zajęciu Wawra przez oddziały niemieckie, rozpoczęła się trudna okupacyjna codzienność. Wraz z nią pojawiły się też nowe wyzwania. Felicjanki prowadziły działalność edukacyjną. W tutejszej szkole powszechnej „przemycano” zakazane przedmioty: polską literaturę, historię i geografię. Zorganizowano szkołę gospodarstwa domowego. Pod jej szyldem ukryły się: tajne gimnazjum, liceum humanistyczne oraz komplety maturalne. Odwołując się do wspomnień: „(…) przez 3 godziny dziewczęta obierały ziemniaki na obiad dla kuchni. Instruktorka wyznaczała jedną z nas na lektorkę. (…) Instruktorka podsuwała nam: Sienkiewicza, Żeromskiego, Prusa, Zofię Kossak.  (…) Między zajęcia gospodarcze były wplatane przedmioty trudne, zakazane: łacina, historia geografia, język polski, matematyka, fizyka, chemia. (…) Czasem odwiedzały nas wizytacje. Władze oświatowe widząc nas w pracowni, pochylone nad maszynami do szycia, były zachwycone. Ani pomyśleli, że przed chwilą wyszedł od nas profesor od łaciny (…). W podziemiach klasztoru świętowano również patriotyczne rocznice. Funkcjonował tu młodzieżowy teatr. Wystawiono „Dziady”, „Balladynę” i „Wesele”.  W 1940 udzielono pomocy Januszowi Korczakowi, który w pobliskiej „Różyczce” starał się urządzić kolonie dla dzieci z prowadzonego przez siebie Domu Sierot. Z czasem coraz więcej żydowskich dzieci pojawiało się w przyklasztornym sierocińcu. Felicjanki wspierały też liczne inicjatywy Gminy Wawer. W dowód wdzięczności, w 1941 roku, wójt Stanisław Krupka przekazał zakonnicom ufundowany przez lokalną społeczność krucyfiks. Z kolei w 1943 roku odbyła się uroczystość mianowania patronem Wawra świętego Wawrzyńca. Okolicznościowy, pełen symboliki portret nowego patrona, wykonał malarz Wacław Piotrowski. Obraz był prezentowany w kruchcie klasztornego i zarazem parafialnego kościoła jeszcze przez dziesięciolecia.
W trudnych dniach powstania warszawskiego i walk radziecko-niemieckich o miejscowości gmin Falenica i Wawer (sierpień-wrzesień 1944), powtórzyła się sytuacja z roku 1939. Rzesze potrzebujących znalazły schronienie w klasztornych podziemiach. Uruchomiono powstańczy szpital. W listopadzie 1944 roku kościół, klasztor i ich okolice dostały się pod silny ostrzał artylerii niemieckiej. Matka Symplicyta musiała podjąć decyzję o wysadzeniu w powietrze 80-metrowej kościelnej wieży. Zadanie wykonali saperzy-kościuszkowcy. Udziałem przełożonej było jeszcze wiele innych, trudnych decyzji. Swoją niezłomną postawę przypłaciła swego czasu kilkutygodniowym pobytem (październik-grudzień 1942) w hitlerowskim więzieniu na Pawiaku. Po wojnie, jako obywatelka USA, stała się persona non grata dla władz komunistycznych.
Nowy pomnik, sam w sobie niezbyt imponujący, stanowi kolejny element lokalnej „infrastruktury pamięci” (jej głównym tworem była do tej pory grota Matki Bożej z Lourdes, spojona z fragmentów gruzu ze zburzonej w 1944 roku wieży i fragmentów łusek niemieckich pocisków artyleryjskich). 

Będzie przypominał o trudnych czasach, w których marysiński klasztor był duchowym centrum całego Wawra. Czy będzie to jednak przypomnienie skuteczne? Fakt ukrycia tablicy wewnątrz klasztornych murów rodzi w tej kwestii wątpliwości…


Fotografie pochodzą z różnych zasobów Intenetu, w tym ze strony www,felicjanki.waw.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wawer pamiętamy!

W grudniu 1939 roku niemieccy policjanci rozstrzelali w Nowym Wawrze stu sześciu Polaków (mówiąc precyzyjniej: obywateli państwa polskiego)....