1941
W Aninie rozwija się konspiracyjna działalność wrogiej wobec okupanta grupy młodzieży. Młodzi nie ukrywają się specjalnie: śpiewają głośno zakazane pieśni, zachowują się prowokacyjnie wobec Niemców, kolportują podziemną prasę. O ich zbiórkach wiedzą prawie wszyscy. Ta aktywność niepokoi zastraszonych zbrodnią wawerską (27 grudnia 1939) aninian i prowadzących własną politykę urzędników gminy. Jako nazwa grupy, we wspomnieniach powtarza się najczęściej „XIII Drużyna Zawiszaków”. Starsi jej członkowie bywają nazywani „grupą Górskiego”, młodsi „grupą Kopalińskiego”, co mogłoby odpowiadać podziałowi na podchorążych ze Związku Walki Zbrojnej i harcerzy z Szarych Szeregów. W literaturze pojawiają się też inne nazwy organizacji, do których mieliby należeć: Zbrojne Wyzwolenie Grupa „Jawor”, Organizacja Wojskowa - Korpus Bezpieczeństwa i Orlęta (młodzieżówka Związku Strzeleckiego).
26 lutego 1942
W Aninie odbywa się policyjna obława (być może ma ona związek z zabiciem esesmana przy
ulicy Odyńca w Warszawie, być może jest też efektem donosu współpracownika Gestapo).
Biorą w niej udział niemieccy żandarmi oraz polscy i niemieccy agenci (Henryk Wierzchowski pisał w roku 1984 o 60. żołnierzach i żandarmach dowodzonych przez kapitana Schmidta). Wszyscy
wyposażeni w pancerze i tarcze ochronne. Otaczają dwa budynki: willę Falęckich na
południowo-zachodnim rogu VIII Poprzecznej i ulicy ks. Ignacego Skorupki (dziś:
Rzeźbiarska) i willę „Violetta” przy VIII Poprzecznej 13, róg północny Królewskiej
(dziś: Michała Kajki). Przebywający w willi Falęckich młodzi ludzie (było ich kilkunastu,
należeli w większości do wspomnianej grupy, Wierzchowski pisał o sześciu) obrzucają uczestników obławy
granatami i uciekają przez okno, część w kierunku Wiśniowej
Góry, część w kierunku Wisły. Z „Wioletty”
usiłuje wydostać się uzbrojony Leszek Kopaliński, ale ginie w nierównym boju
z Niemcami. Jego matka, Helena Kopalińska, zostaje skatowana i zastrzelona. Ich
ciała Niemcy zabierają ze sobą. W „Wioletcie” aresztują również Rajmunda i Tadeusza Górskich.
Wśród uczestników obławy jest dwóch zabitych i co najmniej czterech rannych. Powoduje to intensywne poszukiwania i aresztowanie większości uciekinierów z
willi Falęckich. Zostają oni osadzeni przy ulicy Daniłowiczowskiej (w przedwojennym
Centralniaku Niemcy urządzili teraz więzienie sądowe) i poddani brutalnemu
śledztwu. Gubernator Ludwig Fischer zapowiada działania odwetowe.
29 kwietnia 1942
W Aninie dochodzi do kolejnych dramatycznych wydarzeń. Ulicą VIII Poprzeczną, od strony linii kolejowej, jedzie ciężarówka niemieckiej żandarmerii. Zatrzymuje się na chwilę przed willą „Wioletta”, potem podjeżdża parę metrów dalej, do wlotu VIII Poprzecznej w ulicę Królewską. Skręca w lewo i zatrzymuje się naprzeciw niewielkiego lasku. Żandarmi wyciągają z auta kilkunastu, w większości bardzo młodych, mężczyzn. Są niezwykle brutalni. Prowadzą przywiezionych między drzewa, brzegiem Kanału Wawerskiego. Strzelają do nich. Ofiarami egzekucji są w większości więzieni do tej pory na Daniłowiczowskiej uczestnicy konspiracyjnego spotkania z 26 lutego.
Nie ma pewności, czy właśnie taki był przebieg wydarzeń. Relacje są nieliczne i różnią się od siebie. Walerian Karpiński pisze o „rozstrzelaniu w trzech partiach”. Barbara Szulczewska Spiechowicz po prostu o rozstrzelaniu. Według Józefy Kryfko Niemcy zaczęli mordować bezbronne ofiary już przy samochodzie, strzelając im w tył głowy. Jako pierwszy zginął niepełnosprawny mężczyzna (Rajmund Górski). Kolejnych pięciu zabito w podobny sposób. Do pozostałych „strzelano, jak do kaczek”. Potem ściągnięto im buty i zabrano cenne przedmioty. Grzebaniem zwłok zajęli się granatowi policjanci. Rozpowszechniali oni informacje, że zamordowani byli pospolitymi bandytami. Barbara Wołodźko Maziarska opublikowała w swej książce „O Starym Aninie inaczej” fotografię pokazującą te pierwsze, prowizoryczne pochówki. Po jakimś czasie (znów brakuje mi wiedzy, kiedy się to stało), doszło do ekshumacji i przeniesienia zwłok na utworzony w pierwszych dniach wojny cmentarz przy ulicy Dębowej (dziś: Kościuszkowców).
29 kwietnia 2023
Mamy w Aninie miejsca pamięci. Ulica Michała Kajki. Blisko wlotu VIII Poprzecznej, naprzeciw posesji numer 39, po wschodniej stronie ulicy, ukośnie do jej osi, stoi (od kilkudziesięciu lat) tablica pamiątkowa Tchorka. Napis na tablicy informuje: „Miejsce uświęcone krwią Polaków poległych za wolność ojczyzny. Tu w kwietniu 1942 roku hitlerowcy rozstrzelali 12 więźniów z Pawiaka”.
Krótka wędrówka południowym brzegiem
Kanału Wawerskiego (w Aninie pieszczotliwie nazywanego „kanałkiem’) w kierunku
ulicy Niemodlińskiej (wąska ścieżka i bliskość ogrodzenia narażają na zsunięcie
się do wody!) umożliwia dotarcie do ogrodzonego żelaznym płotkiem symbolicznego
grobu, składającego się z krzyża, kamienia i dwóch leżących płyt. Płyta bliższa
krzyża informuje:
„TADEUSZ SZULCZEWSKI LAT 15
TADEUSZ GÓRSKI 18
RAJMUND GÓRSKI 58
ZDZISŁAW TRUCHLEWSKI 18
JÓZEF RYBIŃSKI 18
STACH TOMERSKI 19
KAZIMIERZ KRYFKO 19
EDWARD STĘPIEŃ 20
TADEUSZ MAJEROWSKI 20
JERZY GRZYBALSKI 22
JÓZEF SOSZYŃSKI 23
ZYGMUNT WIELECHOWSKI 38
LESZEK KOPALIŃSKI 19
HELENA KOPALIŃSKA 42
ROZSTRZELANI PRZEZ KATÓW HITLEROWSKICH W DNIU
29.IV.1942 R. W ANINIE.
CZEŚĆ ICH PAMIĘCI”
Druga
płyta (najwyraźniej nowsza) podaje krótszy komunikat: „Tu 29.04.1942 Niemcy
rozstrzelali podchorążych Armii Krajowej i harcerzy Szarych Szeregów”. Dwie oddzielne
tablice, umieszczone po lewej stronie krzyża, wzmacniają przekaz o dwóch
spośród straconych (Wiesław Truchlewski, Tadeusz Szulczewski).
Są w tym przekazie
sprzeczności. Nie wiadomo dlaczego tablica Tchorka wspomina o „więźniach z
Pawiaka”, a tablica z symbolicznego grobu zalicza do rozstrzelanych 29 kwietnia
Helenę i Leszka Kopalińskich. Zbyt jednoznaczne wydaje się stwierdzenie, że polegli byli podchorążymi Armii Krajowej (wiosną 1942 roku AK konsolidowała się dopiero z różnych organizacji) i harcerzami Szarych Szeregów. Nie to jednak jest najważniejsze. Ważniejsza jest
trwałość pamięci. Swego czasu upomniał się o nią brat rozstrzelanego Tadeusza
Szulczewskiego, Jerzy Kajetan Szulczewski, aranżując kształt symbolicznego
grobu. W ostatnich latach bratanek Tadeusza,
Grzegorz Szulczewski, stara się tę pamięć podtrzymać. Dba o symboliczny grób, poszukuje
dokumentów i świadectw, prowadzi profil
fb „Rozstrzelani w Aninie Żołnierze i Harcerze z Podchorążówki 29.04.1942”. To
piękny przykład troski o historię rodzinną. Ale nie tylko rodzinną. Polegli
wtedy młodzi ludzie mieszkali w większości w Aninie. Wiele im zawdzięczamy. Pamięć
o nich powinna być więc ważnym elementem anińskiej tożsamości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz